W atmosferze napiętej końcówki kampanii wyborczej, powyborczych ekscytacji i oczekiwań na
spodziewaną rekonstrukcję rządu, nieco na dalszy plan zeszły dobre wiadomości płynące z polskiej
gospodarki.
Nastroje w polskiej gospodarce
Mianowicie, odnotowano rekordowo niską stopę bezrobocia. Jak podał GUS, na koniec kwietnia
2019 r. wyniosła ona 5,6%, spadając o 0,3 pkt proc. w porównaniu z marcem, a 0,7 pkt proc. rok do
roku. Co więcej, szacuje się, że w okresie letnim stopa bezrobocia powinna spaść do 5,1%.
Dodatkowo, o 7,1% wrosło w kwietniu 2019 r., rok do roku, przeciętne wynagrodzenia w sektorze
przedsiębiorstw.
Nie zmienił się w Polsce wskaźnik nastrojów w gospodarce ( Economic Sentiment Indicator – ESI).
Według danych Dyrekcji Generalnej ds. Gospodarczych i Finansowych Komisji Europejskiej wyniósł
on w maju 2019 r., podobnie jak miesiąc wcześniej, 101,1 pkt. Pozytywnym zjawiskiem jest jednak
przekraczający szacunki analityków wzrost tego indeksu dla strefy euro – do 10,5,1 pkt wobec 103,9
pkt w kwietniu 2019 r. Wzrost ten można postrzegać jako szansę na dodatkowe ożywienie eksportu.
Co z rynkami walutowymi?
W kontekście rynków walutowych warto zwrócić uwagę na bardzo mocną deklarację Prezesa NBP
Adama Glapińskiego. Oznajmił on, że Polska nie wejdzie do strefy euro przynajmniej tak długo, jak
długo będzie on pełnił swoją funkcję. Według Prezesa Glapińskiego wstąpienie Polski do strefy
euro, nie byłoby zasadne ani ze względów ekonomicznych, ani politycznych. Według niego, Polacy
ufają złotemu, natomiast obawiają się wspólnej waluty. Prezes Glapiński zwracał przy tym uwagę na
„grzech pierworodny” strefy euro, którym, jego zdaniem, było połączenie wspólną walutą
gospodarek „wyraźnie różniących się między sobą strukturą, poziomem zamożności, preferencjami
społecznymi i kulturą”.
Centrum światowych finansów - jakie miasto zyska to miano?
Zdarzeniem, które w dłuższej (choć niekoniecznie bardzo odległej) perspektywie może mieć wpływ
na rynki finansowe, jest utrata przez Londyn, głównie wskutek zawirowań związanych z Brexitem,
miana centrum światowych finansów na rzecz Nowego Jorku. Taki wniosek płynie z raportu "Global
Regulatory Outlook" opublikowanego przez amerykańską firmę doradczą Duff&Phelps. W
zeszłorocznej edycji raportu, opracowanego na podstawie badania 183 specjalistów ds. usług
finansowych z 15 krajów świata, 53% ankietowanych jako centrum światowego biznesu wskazało
Londyn, a 43% – Nowy Jork. W tegorocznym rankingu na pierwszym miejscu jest już Nowy Jork
(52%), a na Londyn wskazało 36%. badanych. W cieniu walki obu potentatów znajduje się jednak
Hongkong, który zdaniem już 12% respondentów w ciągu następnych pięciu lat przegoni zarówno
Nowy Jork, jak i Londyn.
Niewątpliwie, żyjemy w czasach ciekawych dla rynków finansowych i pieniężnych.